środa, 16 czerwca 2010

ciasno mi ...

Ostatnie doświadczenia - choroba i konieczność przebywania w domu, pokazały mi,po raz kolejny, że źle się czuję przebywając długo w jednym pomieszczeniu, choćby to był najulubieńszy kąt na świecie...a może inni tez tak mają( lub tylko DDA)? Zapytam w grupie...

Dzis ponownie wzięłam urlop, by przygotować się do kolejnej partii egzaminów...jak na złość za oknem słońce, błękitne niebo poprzecinane puchatymi chmurami, a ja ...w ciszy , na "moich" niespełna 21 m2 od rana sama, tylko z notatkami i ...jakimś niepokojem.
Moze to stresik sesyjny...ale raczej dochodzę do wniosku , że męczy mnie jakis rodzaj klaustrofobii:) Ciasno mi , nie mam gdzie się przespacerować, brak mi balkonu, czyli warunków , do których byłam przyzwyczajona w domu rodzinnym...

Eh, uśmiecham się do siebie, bo znów przyklejam sobie etykiety i szukam diagnoz swojego samopoczucia...Na grupie i w indywidualnych spotk z terapeutkami wielokrotnie słyszałam, ze szukam wciąż określeń, wyjaśnień, diagnoz dla siebie. Wiem , że to mnie nie uszczęśliwia. Jednak coś każe mi wciąż szukać odpowiedzi na pytania w mojej głowie...by być spokojniejszą, by wiedzieć, by móc wyjaśnić sobie i innym, znaleźć lekarstwo.

ok STOP chce pójść tropem potrzeb(zgodnie z tym czego uczę sie na grupie).
No i co..czuję niepokój, może nawet lęk niewielki, smutek..BO...czego mi brak , czego potrzeba??
I tu zaczynają się zazwyczaj schody. Czy znów ujawnia sie moja główna, jak zauwazyłam niezaspokajana potrzeba BEZPIECZEŃSTWA?

Zdaje się ,że zbyt wiele razy kiedyś,w tamtej rzeczywistości dziecięcej zostawiano mnie samej sobie w sytuacjach , gdy potrzebowałam bliskości, wsparcia i bepieczenstwa. Trwale moje wewnętzrne poczucie bezpieczenstwa zostało zachwiane-jeśli kiedykolwiek było mocne- i teraz co? Budować je z dnia na dzień , mozolnie?
żebym jeszcze wiedziała jak:)

Tak sobie dziś zaczęłam dumać- miast się uczyć:)- ze mimo , iż bardzo mi zależy by stworzyć z M udany , trwały związek, nadal boje się panicznie samotności, nie wiem czy dałabym sobie radę samodzielnie...ale jak to sprawdzić, jak sie umocnić, nie burząc tego co już mam? Trudna sprawa.

Zdaje sie ze mam duże skłonności do intelektualnych rozważań, poszukiwań, a brak mi kontaktu ze sobą i swoimi podstawowymi potrzebami, uczuciami prostymi ...i tu jest pies pogrzebany.

Wracając do mojego dzisiejszego samopoczucia, czuję niepokój, lęk..potrzebuję wiedzy, pewności we własne umiejętności, a także bezpieczeństwa, kontaktu z innymi ludźmi ....wyszłam na zewnątrz, po drobne zakupy- od razu lepiej, ogarnęłam pokój, jakby więcej przestrzeni i poczucie sprawczosci od razu mi podskoczyło:) No i staram sie uczyć , czytać,,,,a obok tego chęć wylania niepokoju i nadmiaru myśli realizuje , klikając w czarne klawisze przykurzonej klawiatury( strasznie sie w tym małym metrażu kurzy:)) Rozmowy z bliskimi pzrze tel tez jakby pomagają, z tym, że mam w pamięci słowa obecnej Terapeutki-B. "najpierw poszukaj w sobie oparcia, realizacji frustrowanych potzreb, jak t0o sie nie uda sięgaj do zaplecza"...

Mam do zrobienia ćw, które nota bene juz kiedyś robiłam częściowo z A.
Spisac swoje własne zasoby, to co mam w sobie czym dysponuje, potem poprosić koleg ę/żankę z grupy o spisanie przez nią/niego moich cech, zasobów, które moga mnie wzmacniać, jej zdaniem .Na tę listę codziennie przez 5 minut zerkać i zastanawiać sie jak sie z tym czuje...
Wciąż to odkładam na " po sesji" , a myślę, że to może być pomocne w budowaniu poczucia bezpieczeństwa i siły własnej ...


http://czterykaty.pl/czterykaty/51,57600,4582596.html?i=7
Np.taki drugi pokój mi się marzy...idealna przestrzeń do nauki, odpoczynku...może włsnie przestrzeni w sensie dosłowynym mi trzeba:):)?