poniedziałek, 29 lipca 2013

Kolory, zapachy i smaki lata w... biurowej torebce!

Czuję coraz większy niepokój w związku z nadchodzącym rozpoczęciem nowej, wymagającej pracy. Wciąż się "przyuczam", tworzę masę notatek, niezbędnych informacji, ale ogrom nowej wiedzy i umiejętności, które mam do przejęcia od poprzedniej koordynatorki, nieco mnie obezwładniła. Niepokoi także spory zakres odpowiedzialności jaki na siebie biorę...Z drugiej strony cieszę się, że wreszcie uczę się czegoś nowego, ktoś daje mi kredyt zaufania i uwierzył w moje umiejętności. Myślę,że w tej pracy przyjdzie mi dorosnąć, to nie miejsce na głupawe uśmieszki, nieustanne pogaduchy przy kawie czy klikanie na FB-ku :), jak bywało dawniej. Trochę mi takie beztroskiej, radosnej atmosfery będzie brakowało, ale patrząc na liczbę faktur i przelewów do ogarnięcia oraz urzędów itp. ciekawych miejsc do odwiedzenia...chyba nie będę miała czasu tęsknić. Nie chcę zawieść tych, którzy pokładają we mnie nadzieję. Także samej siebie!



Szukam,więc obecnie sposobów na rozluźnienie i ...orzeźwienie, gdyż uprawianie sportu przy 38 stopniach Celsjusza nie wchodzi w grę:) Pomyślałąm o tzw. wspomagaczach nastroju, którymi miło byłoby się otoczyć w nowej pracy i ...wyskoczyłam na malutkie zakupy. W efekcie będę się orzeźwiać mgiełką do ciała Benettona...zamiast orchidei ja wyczuwam woń ...ciastek! :)


Moim ostatnim nabytkiem pro-biurowym jest duża miodowo-żółta torba, więc dziś nie mogłam przejść obojętnie obok spinki w tym samym odcieniu. Będzie pięknie kontrastowała z moimi brązowymi kosmykami.


Skoro już jestem przy słonecznych kolorach...krem nawilżający z cytryną i wysokim filtrem UV wydaje się idealny na lato.


Co do apetycznych zapachów dopełnieniem jest pomadka żurawinowo-malinowa oraz wiśniowo- bananowa herbata...w obecnych czasach niekiedy trudno określić, co jest do spożywania, a  co tylko do używania...:)



"Uwiel­biam pros­te przy­jem­ności, to os­tatni azyl dla ludzi skom­pli­kowa­nych." O.Wilde. Nic dodać, nic ująć.


środa, 17 lipca 2013

Loverowanie

Czy wspominalam już, że zakochałam się ponownie w rowerowaniu? ;)


Niegdyś, gdy jeszcze jako mała dziewczynka prułam przez wioski z tatą, by odwiedzić dziadków, uwielbiałam mojego "składaka" i dźwięk metalowego dzwonka. Mniej lubiłam ujadające podwórkowe pieski pędzące tuż przy moich pedałujących małych piętach...No i te widoki...lasy, łąki, żółte rzepakowe pola, szum topoli i zapach kwitnących drzew akacji...nostalgia, jak nic!:) 
Pewnie to właśnie ta nostalgia sprawiła,że zakochałam się ponownie w moim nowym starym Holendrze:) 
Uwielbiam jeździć z T. po starych dzielnicach Warszawy...marzy mi się porządne odrestaurowanie mojego nabytku, nowy dzwonek już mam! Jeszcze tylko koszyk, działające lampki i świeży kolor na ramy. Co się odwlecze...:) A że sklepy i warsztaty rowerowe wyrastają obecnie w stolicy niczym grzyby po deszczu, jest z czego wybierać.
Mój ulubiony kolor, oczywiście fuksja...kiedyś pomalowałam tak regał w wynajmowanym mieszkaniu (prezentował się świetnie), wiec czemu nie rower??



 "Takiego rowera", ah..:) a tymczasem podczas wycieczek sprawdza się mój "oldboy" ;)




I am a runner czyli bieganie i ciasteczka!




Dziś tylko 15 minut,ale efekt zadowolenia jest! Nawet nie wiem kiedy bieganie rozgościło się na dobre w moim życiu. Wszytko dzięki T.,który tak pieknie trenuje i udziela mi cennych wskazówek. W zasadzie teraz już nawet nikt nie musi mnie motywować. Ostatnio przebiegałam moje pierwsze 5 km, bez postojów z całkiem niezłym czasem,jak na początkującego runnersa ;) Wiem ,że MOGĘ!
Przymierzam się,by w końcu wziąć udział w jakimś biegu ulicznym, zazdroszczę trochę T, jego pięknych medali:) Jednak na ten moment bieganie traktuję raczej jako sposób na odreagowanie emocji, poprawę samopoczucia i zdrowia. 
No i te kalorie... jako że odstawiłam leki antydepresyjne, co jest moim kolejnym sukcesem w ostatnich tygodniach, mam nadzieję,że łatwiej mi będzie teraz zrzucić zbędnych parę kg-ów i zagon skórki pomarańczowej! Z cytrusów lubię tylko grapefruity;)
Myślę,że jakbym do biegania dołączyła też w miarę regularne ćwiczenia...i niepodjadanie w nocy ciasteczek, mam szansę na powrót do lepszej formy.:) 



A propos ciasteczek moja kochana A. wynalazła dla nas dwóch wisiorek w kształcie...markizy! Ciasteczko ma dwie części, które można złączyć lub nosić po połówce na łańcuszku  z napisem best friends! ;) Poza tym mini ciasteczko ma ruchliwe małe oczka i jest przeurocze! :)
A może by tak stworzyć komplet z kolczykami? :)


Zwrot

Mam! Dostałam, wybrali mnie spośród 300 nadesłanych kandydatur!! Po dwóch miesiącach poszukiwań, podpisałam umowę o pracę. 
Ulga, ale i obawa, czy aby sobie poradzę?
To stanowisko to spore wyzwanie, dużo spraw finansowych Spółki do ogarnięcia, właśnie się przyuczam...Praca jest na zastępstwo, dłuższe, ponad rok, więc mogę nadal poszukiwać wraz z doradcą zawodowym mojej wymarzonej pracy.:) A doradca jest bardzo konkretną, doświadczoną kobietką, w dodatku nasze spotkania są finansowane przez jedną z fundacji. Świetna sprawa.


Mam nadzieję,że tym razem mi to nie grozi!