czwartek, 19 grudnia 2013

Last Christmas...




Ano...

8 KILO GRATIS!

Na początku,gdy muskając skórę brzucha czułam pod palcami małe wałeczki, myślałam, że dodatkowe kilogramy pojawiły się jako skutek uboczny zażywania silnych leków. 
Leki zmieniłam. Wałeczki stopniowo, aczkolwiek nieustannie się powiększały. Razem z nimi pojawiła się opuchlizna twarzy, zwłaszcza powiek, rąk, suche, białe łokcie i kostki u nóg...



Oprócz powyższych niedogodności bardzo dokuczać zaczęło zmęczenie i ciągła senność.Ileż można ziewać?!
Poranne wstawanie, choć nigdy nie było moja mocna stroną, stało się udręką. Półprzytomna w autobusie do pracy, nieprzytomna i roztargniona w czasie pracy, zmęczona okropnie i blada po wyjściu z pracy...
"To jesień, pani Małgosiu"- powtarzał mój terapeuta...Nie uwierzyłam mu. 



Głównym powodem, dla którego poszłam do endokrynologa była zmiana rozmiaru ubrań. Rozumiem,że wiek, że siedzący tryb pracy, niezdrowa dieta...ale bez przesady!8 kg w kilka miesięcy?!
"Wyniki Pani badań wskazują na niedoczynność tarczycy...gdyby planowała Pani teraz ciążę,rozpocząłbym leczenie, ale poczekamy na kolejne wyniki za trzy miesiące. Jeśli wyniki będę podobne włączymy leki..."

Leki na niedoczynność tarczycy bierze się przez całe życie.Wolę jednak najgorszą diagnozę niż niepewność, kiepskie samopoczucie, wypadające garściami włosy i wciąż przybywające kilogramy tkanki tłuszczowej.
To okropne uczucie, gdy traci się kontrolę nad swoim ciałem, zdrowiem...na mnie taka diagnoza działa dodatkowo demotywująco. Nie chce mi się ćwiczyć czy zdrowo odżywiać, bo z tyłu głowy kołacze się myśl "masz problem z hormonami, na nic Twoje starania". To moje odwieczne toksyczne przekonanie pt." i tak nie dasz rady, więc po co się starać?"


Hmm, może jednak nie warto czekać na leki...? Od stycznia na fitness. Jest jeszcze Chodakowaska i te jej skalpele i inne narzędzia do katowania ciała. Chciałabym spróbować. Mniej jeżdżenia,więcej chodzenia.Tęsknię też za basenem, a z kolei pora roku sprzyja "łyżwowaniu" :) Dietę też częściowo dobrze by było zmienić...mniej słodyczy, więcej owoców. Bez zmiany garderoby niestety się nie obejdzie...jeszcze nigdy nie miałam takiego dekoltu! ;))