czwartek, 10 grudnia 2015

Wedding inspirations!

FIOLET!!








FOLK!








Wszystko płynie...




Mądry wiersz S.Barańczaka trafia w sedno.

poniedziałek, 19 października 2015

Nie bój się bać.


"Nie mogę się bać.
Strach jest zabójcą umysłu.
Strach jest niepozorną śmiercią, która niesie całkowite unicestwienie.
Stawię mu czoła.
Pozwolę aby mnie zalał i przepłynął przeze mnie.
A kiedy przepłynie, obrócę wewnętrzne oko by zobaczyć jego ścieżki.
Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic.
Tylko ja zostanę."
Frank Herbert, litania Bene Gesserit
Znany mi schemat. Brak pracy = brak zajęcia, poczucia sprawstwa, poczucia bezpieczeństwa, kontaktów ze społeczeństwem  = lęk, przerażenie, smutek.

Jak przełamać schemat i poddać się tym "niekochanym" emocjom? By dalej ufać, że będzie dobrze, bo "WSZYSTKO MIJA, NAWET NAJDŁUŻSZA ŻMIJA"
Dziś pomogła po prostu rozmowa i przyznanie się do lęku, smutku, rozpaczy i poczucia bezsilności i bliska osoba z jej wsparciem. Fala minęła.

środa, 20 maja 2015

New job, new live, new ideas!


" Przyjemność przekształca się w energię"
A. Einstein

Potrzeba mi dziś zatem dużo przyjemności :) Może lody i spacer?

Moja aktywność życiowa ostatnimi czasy jest bardzo intensywna i tym samym wyczerpująca. Biegam codziennie między dwoma biurami, pracuję obecnie po pół etatu w każdym, docelowo za jakieś półtora tygodnia przeniosę się na cały etat do Fundacji, w której od dawna chciałam pracować! 
Po pracy wykłady o tematyce rozwojowej, albo basen albo siłownia, albo jakieś inne ciekawe zajęcia, spotkania...nie dosypiam...ale jestem zadowolona ze zmian, które następują!
Nowa praca, mam nadzieję rozwojowa, zaklepana data ślubu i pierwsze ustalenia za mną. Chyba mogę sobie pogratulować:)


Potrzebowałabym teraz tygodniowego urlopu nad ciepłym morzem...zwłaszcza,że zaczynają się upały. To jednak mogę zaplanować najwcześniej na wrzesień,w związku z tym, że wizyty studyjne Izraelczyków, których przygotowaniem zaczęłam się zajmować w ramach obowiązków służbowych, są przewidziane na całe lato...Marzy mi się...co za niespodzianka grecka wyspa ;) A może tym razem równie piękna Chorwacja? :)

piątek, 15 maja 2015

Take This Waltz o miłości i samotności

"W życiu zawsze są puste miejsca i nie ma sensu ich na siłę wypełniać" 
To tekst z filmu "Take this waltz". Choćby dla tej jednej refleksji warto film obejrzeć i zastanowić się czy zawsze i za wszelką cenę trzeba  szukać nowego, ekscytującego, wypełniać każdą chwilę nowym towarzystwem...?
Chyba nie. Choć bywa trudno i nudno i "tak jak zwykle". Piękno tkwi często w tej bliskości i znajomości... a pustkę w naszym życiu możemy zagospodarować sami.






czwartek, 7 maja 2015

Koreańska miłość codzienna

Takie cudne obrazki koreańskiej artystki Puuug znalazłam w sieci. Być może nieco naiwne, być może zbyt słodkie, ale jakie piękne i wzruszające. Myślę,że mimo ich romantycznego charakteru, takie sytuacje się zdarzają, ja w każdym razie sporo z nich znam z autopsji...Trzeba dbać o to , by celebrować takie małe chwile bliskości. Nie tylko z partnerem, ale i przyjaciółmi, rodziną...















piątek, 24 kwietnia 2015

Wedding preparations - ready, steady go!

Fot. Snapwire/alexis arnold / CC0 Public Domain


No i zaczęło się. Dzwonienie, pytanie,  wertowanie czeluści internetu w poszukiwaniu ofert: zespołów muzycznych, które mogłyby nie tylko uświetnić przyjęcie weselne swoim profesjonalnym muzycznym występem, ale i poprowadzić poszczególne partie imprezy; sal bankietowych, w których  znajdzie się odpowiedni wystrój, catering i przestrzeń do tańca; a przede wszystkim terminów, w których da się zgrać powyższe. Uff..

Za chwilę jedziemy obejrzeć dworki i sale, korespondujemy już z managerami kilku zespołów muzycznych... trudne decyzje. Chciałabym przynajmniej te dwie mieć już z głowy. Myślę, że głębszego namysłu wymaga też wybór oprawy fotograficznej imprezy i sesji plenerowej... a tu wybór jest ogromny, a ceny często astronomiczne...Cóż mam nadzieję, że taką imprezę organizować będziemy tylko raz w życiu...choć ja akurat pewne doświadczenia w tym temacie już posiadam.

Zastanawia mnie czy to rzeczywistość tak się zmieniła przez 5 lat, które upłynęły od momentu, gdy rozstaliśmy się z pierwszym narzeczonym, czy to ja się zmieniłam i moja wewnętrzna rzeczywistość. Wówczas w ogóle nie intersowało mnie miejsce imprezy, to jaki ma być wystrój czy repertuar zespołu... no może jedynie wybór sukienki był przyjemnością. 

Teraz jest nieco inaczej. Chcę by wnętrza były ładne, przyjemne, by kuchnia była smaczna, by muzyka porywała do tańca, a sesja zdjęciowa piękna i oryginalna...
Oczywiście towarzyszy mi też całe mnóstwo obaw...ale o tych innym razem. 

Marzy mi się, by motywem przewodnim imprezy był kolor fuksja oraz kwiat orchidei...choć to wbrew pozorom niełatwy kwiat na bukiet ślubny czy dekoracje...a z kolorem też trzeba uważąć, by nie wpaść w cukierkowatość. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Myślę,że najprzyjemniejsze będzie wybieranie piosenki na nasz pierwszy taniec oraz dodatków typu zaproszenia, kwiaty do bukietu itp. Przeraża mnie natomiast koszt całej imprezy, na szczęście rodzice bardzo chcą zostać honorowymi sponsorami...ja osobiście nie miałabym nic przeciwko zorganizowaniu maleńkiego przyjęcia dla najbliższej rodziny oraz party dla znajomych...

Chyba  "niechcący" zacznę tworzyć na blogu serię postów pt. wedding preaparation :)
 


 
 
 

piątek, 17 kwietnia 2015

PHOENIX by Christian Petzold

Tegoroczny festiwal "Wiosna Filmów "  pozostanie w mojej pamięci dzięki obrazowi "Feniks".
Do obejrzenia skłoniły mnie oczywiście żydowskie motywy. Myślę,że film ma jednak wymowę uniwersalną. 
Piękna, zapadająca w pamięć muzyka.I bardzo smutna historia pewnej miłości, mającej swój finał w powojennej, poobozowej rzeczywistości.


Fly high!

A może by tak spróbować sił, jako członek podniebnej załogi?



Przeczytałam ciekawy wywiad na temat tego rodzaju pracy: http://www.fly4free.pl/poznaj-sekrety-pracy-stewardes-oto-10-tajemnic-podniebnego-zawodu/nggallery/image/1-jan-rockar-flick/#galeria2057
Myślę, że mogłabym wówczas realizować swoją główną pasję tj. podróżowanie...choć wiem,że to  bardzo wymagająca praca.

Myślę o niewielkich prywatnych liniach z VIP-owskimi pasażerami. Wówczas i wynagrodzenie jest  dużo lepsze niż w liniach czarterowych i więcej odpoczynku w różnych, ciekawych krajach, a nie tylko bieganie po pokładzie...Będę próbować ;)



Bardzo brakuje mi słońca, odpoczynku w jakimś śródziemnomorskim kraju. Grecja, Hiszpania, Włochy? Aż coś mnie ściska w okolicach serca, gdy patrzę na bure warszawskie budynki, szare ulice i stalowe niebo...i widzę przed oczami plażę, lazurowe morze, czuję zapach olejku do opalania, rozgrzanej słońcem skóry czy aromaty śródziemnomorskich potraw. Chcę tam lecieć. Już, teraz i oczy mi łzawią, bo wiem,że na razie nigdzie nie polecę...


Za to będę na bieżąco sprawdzać oferty pracy linii lotniczych. Jak się czegoś mocno pragnie, to się zazwyczaj to dostaje. Wystarczy, że przekonam samą siebie, że naprawdę chcę latać i się do tego nadaję. Na szczęście w liniach, o których myślę, wiek nie gra wielkiej roli, latają i 40latki...



wtorek, 14 kwietnia 2015

Dream, dream, dream...

Marzę obrazami. Marzy mi się:

taka kuchnia i taka sytuacja ;)


kolejna podróż w nieznane


taka sypialnia w skandynawskim stylu

piękny ślub i udane wesele (i wena do ich zorganizowania)


oraz by tak było nadal i jak najczęściej :)



piątek, 3 kwietnia 2015

Engaged

So...He asked...and she said YES! ;)



A widok Krakowa z lotu ptaka pewnie na długo zostanie w mojej pamięci ;)



piątek, 13 marca 2015

The DAY OFF

Z pozytywów - zagospodarowałam całkiem przyjemnie dzień wolny od znienawidzonej pracy.

Po obudzeniu jak zwykle podczas wolnych dni pojawił niepokój...myśli: jestem sama w domu, co jak zostanę tak dłużej bez pracy...bez ludzi, środków do życia...etc.
Pomogła mi konstruktywna myśl, że mogę zostać w domu i spisać swoje obawy, wyobrażenia , ale mogę też wyjść i zorganizować sobie czas. Mam wybór. Od razu zrobiło mi się na tyle lepiej, że spokojnie zjadłam, ogarnęłam się i postanowiłam, że tym razem wybieram tę drugą opcję. Całkiem bez przymusu.

Tak więc wzięłam laptopa na ramię i w drogę...odwiedziłam zupełnie przypadkowo fajny ciuchowy outlet - co zaowocowałam dwiema ciekawymi sukienkami (czerwona i szara! :)), a potem była pyszna beza i wielka latte z puszystą piank, które  towarzyszyły mi w klimatycznej "Kubek w Kubek".



W ulubionej  kawiarni zajęłam się przeglądaniem ofert pracy, przygotowywaniem się do nadchodzących interview (dziś w i w poniedziałek!!- wreszcie coś się ruszyło), a  w między czasie zadzwoniła babeczka z HR -ów kolejnej firmy, do której wysłałam CV. Dzieje się!
Zanim jednak zaczęły się odzywać poszczególne firmy i urzędy, wysłałam co najmniej 70 CV!

Z pozostałych pozytywnych wieści - zostałam "BEST TABLE TOPICS" na warsztatach Toastmasters ;)
Dostałam tzw. "gorące pytanie" i przez około 2 minuty musiałam improwizować przed nieznanym audytorium. Udało się, do tego stopnia, że w najwięcej osób zagłosowało na moje " przemówienie". Stres był ogromny, ale satysfakcja równie wielka. Szkoda, że tak wiele mnie kosztują tego rodzaju wystąpienia i poddawanie się ocenie. Przeszkodą jest zwlaszcza mój perfekcjonizm, który napawa lekiem, że muszę być idealnie przygotowana...albo lenistwo, bo trzeba włożyć trochę pracy w przygotowanie interesującej prezentacji. Stąd wątpliwości - czy tak jak T. zapisać się do toasmastersów? Czy nadal odwiedzać ich jako gość. T. sie odważył, przemawia, walczy ze swoimi ograniczeniami. Jednak tak wiele energii kosztuje mnie obecnie poszukiwanie pracy i oswajanie lęków...Takie wyzwanie byłoby jednak z ogromną korzyścią dla mojego rozwoju. 


wtorek, 3 marca 2015

Postanowienie

“Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury. Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. Już nie spędzę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować. Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem, hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem. Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej. Nie pasuję do plotkowania. Nienawidzę konfliktów i porównań. Wierzę w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.“ — Meryl Streep​ 

Nie pozostaje mi nic innego, jak podpisać się pod słowami jednej z moich ulubionych aktorek...i wprowadzić je w życie! Uff...


piątek, 27 lutego 2015

"The lord of the ring"

Ostatnio podczas wizyty w GH zahaczyliśmy o jubilera, by dowiedzieć się jaki mam obecnie rozmiar palca. ("10":) Ostatnio T. o to co jakiś czas podpytywał...hmm czyżbym się miała wreszcie doczekać?


poniedziałek, 23 lutego 2015

Kontakt


Boję się zaglądać we własne serce, dlatego tak bardzo zależy mi na kontaktach z innymi. Między innymi.

piątek, 6 lutego 2015

HORMONY


Inspiracja Martą F. Brzmi tak bardzo znajomo!

środa, 28 stycznia 2015

Atak i małe wielkie zwycięstwo!

Wygrałam czy przegrałam?Z lękiem? Dopadł mnie po raz pierwszy w pracy: najpier okrutny płacz i smutek, potem narastajacva fala gorąca, lęku i słabości...myśli typu co się dzieje i czemu? I co teraz?
Zaczełam z koleżanką ustawiać segregatory- ruch i zajęcie , na którym się skupiłam pomogły przetrwać. Zerknęłam na zegarek, męczyło około 15 minut.
Przy okazji udało mi się ustalić wizytę u terapeuty.
 
Generalnie chyba wygrałam, minęło, a ja nie spanikowałam całkowicie, przeczekałam i wiem ,że się da. Tłumaczę sobie, że to z napięcia z powodu pracy i innych stresów i, że taką już mam reakcję na napięcie...ważne by nie napędzać machiny tylko się relaksować i ją spowalniać, a jak dopadnie mnie lęk...przeczekać...Zawsze mija! Jak się nie będę nakręcać będzie coraz rzadziej dopadał!! Jednak dobrze mieć wtedy kogoś przyjaznego obok.


Zwycięstwo, a nawet po prostu przetrwanie trudności daje kopa i nadzieję na przyszłość!

 

czwartek, 22 stycznia 2015

Dziennikarstwo podróżnicze- kwestią sugestywności?

Idąc za ciosem zapytałam wyszukiwarkę o dziennikarstwo podróżnicze.
Znalazłam bardzo ciekawy wywiad z autorytetem w tej dziedzinie Brandonem Presserem, autorem przewodników Lonely Planet. 

Presser twierdzi, że aby zostać tego typu dziennikarzem potrzebne są konkretne cechy,  takie jak: 
świetne wyczucie językowe, umiejętność zbierania informacji, komunikatywność, inteligencja. Twierdzi również,że taka osoba "musi być także pełna entuzjazmu oraz gotowa, aby pukać do drzwi wydawnictw tak długo, aż ktoś je otworzy." Myślę, że z tym ostatnim miałabym  największy kłopot.
A dziennikarz radzi:"Zawsze powinieneś zrobić wszystko, co się da, aby przekonać redaktora, że to właśnie ciebie powinien wysłać w określone miejsce i pokazać mu, dlaczego to właśnie tobie powinien powierzyć napisanie danego przewodnika turystycznego czy artykułu.”
Żeby móc kogokolwiek przekonać do swoich racji, najpierw samemu trzeba w nie uwierzyć!Zatem jak ich przekonać?!?


 

 

Podróżowanie jako praca lekarstwem na frustrację?

Czuję...smutek, napięcie. To chyba taka sytuacja, nad którą miałam się wg. terapeuty zatrzymać i przyjrzeć swoim emocjom i myslom. Zwłaszcza myślom.

I co?Nie wiem, kurczę nie wiem. Wkurwia mnie to już na całego! Znów to samo, poczucie uwięzienia, niemocy, złości i przygnębienia, a  czasem aż lęku, gorąco mi się robi,. jak myślę,że...no właśnie co? Że siedzę "zamknięta" w małym gabineciku,,w odosobnieniu, przez kilka godzin...a nie mam czym zając głowy i rąk. (czyli pewnie wraca stary zakorzeniony lęk szpitalnego zamknięcia)
Może czas się tym myślom przyjrzeć. Jak to zamknięta? Przecież drzwi otwarte, mogę wyjść...tylko po co wyjść? By zaraz musieć wrócić  znów do tego biurka i komputera, do samotności. No właśnie jaka samotność? Przecież za ściną są ludzie...nie jestem sama w życiu...a tylko chwilowo...mogę do kogoś zadzwonić napisać, odezwać się..

Hmm nie rozumiem czemu moje samopoczucie zależy od nastroju tak bardzo i jednego dnia nie przeszkadza mi zbytnio moja sytuacja  w pracy, a innego nie mogę wysiedzieć w miejscu. O co tu chodzi, może to jednak działanie hormonów, na które nie bardzo mam wpływ...bo jak to możliwe? Przecież sytuacja obiektywnie się nie zmienia...
Musi być coś nie halo z moim organizmem...może tak działają stany depresyjne i lękowe...no dobra niech sobie są..jest ten lęk i samotność, może to przyjąć i działać pomimo tego?


Smutno mi to może sobie poplączę, przytulę sama siebie, zrobię dla siebie coś dobrego?
Czuje napięcie, to może się przebiegnę po schodach w te i z powrotem?A może to zostawię i posiedzę , popisze,,,
Lęk budzi jedynie myśl, ze moze cos jest nie tak z moim ciałem , mozgiem, a ja nie wiem...a jakbym wiedziala to co?
Czy cos by się zmieniło? Może tak ,a moze tez tylko akceptacja  byłaby możliwa?

Piszę tak i piszę, myślę... i chyba wtedy jest mi nieco lepiej. Nie jestem już sama, bo sama sobie towarzyszę w tym niełatwym momencie...i przypominam,ze ten stan mija, minie i znów będę radosna i spokojnie odetchnę....własnie mozna pocwiczyc jeszcze oddech przeponowy, podobno dziala cuda :)
A jutro mam wolny dzien, nie liczac wizyt u specjalistow- zrobie cos dla siebie...

A dziś, a teraz? Może by popracować , bo za to mi płacą, a może poszukać innej pracy ...bo jest szansa,ze płacić będą więcej i ze zajmę umysł bardziej rozwijającymi zadaniami.
Tu jak zwykle pytanie: co i gdzie chciałabym robić? Podróżować , robić zdjęcia i opisywać te podróże! Praca idealna? Taka się wydaje, choć takich chyba nie ma.
A jak z szansami na realizację? Hmmm pewnie trzeba by poszukac miejsc, które taką pracę oferują....odważyć się i spróbować  przekonać innych, że się w takiej pracy odnajdę, ze podołam, że mam predyspozycje ...kompletnie nie wiem jak to zrobic i gdzie zacząć :(



Po wypłacie odezwę się do coacha, doradcy zawodowego...a teraz może warto zajrzeć do wydawnictw podróżniczych, skoro chcę być  dziennikarka podróżniczą? :) Co robię w tym kierunku?
Moja stronka o wycieczkach? Fotografowanie?Pisanie bloga?Czytanie o podróżach?Planowanie kolejnych wycieczek i podróży?
Czyżby to była naprawdę moja wymarzona praca i stąd te doły, bo jestem daleko od niej siedząc za biurkiem i klepiąc mało istotne maile. Może tu jest pies pogrzebany? Skąd wziąc odwagę, by dążyć do reazlizacji marzenia, by uwierzyć,że to możliwe i że to jest moja pasja, mój cel?
Aaaaaaa!Help.Jak bardzo w siebie nie wierzę i bojkotuję swoje szczęście. :(