Kolejny poniedziałek...zastanawia mnie to, że zaczynam go w naprawdę niezłym nastroju, który niestety systematycznie się obniża z każdą minuta spędzona w Szacownym Przybytku Nauki, w którym nawet żarówki nie maja sił świecić, a kwiaty w moim pokoiku więdną z braku promieni słonecznych ...czuje się jak te kwiaty, pozbawiona ciepła i światła zarówno tego zza okna, jak i tego ludzkiego, więdnę, marnieję i zapadam się w sobie...wystarczy czasem promień życzliwości, dobre słowo, plotki z koleżanką na dziedzińcu i trochę świtała , by poczuć się lepiej, ale i bolenie odczuć, że może być inaczej ,,,niż jest.
Kiedy? jak długo przyjdzie mi mierzyć się z samotnością w pracy , z nieuprzejmą oschłością bezpośredniej obecności Uczonego Szefa, który każdym swym mrukliwym słowem i spojrzeniem , przyprawia mnie o niepokój i zduszoną złość...a ta jak wiadomo zamienia się w smutek...Próbuję dziś udawać, że USZ nie wrócił jeszcze z urlopu ...ale nawet ten stęchły zapach jego niewietrzonego gabinetu przypomina mi o jego nieprzyjaznej obecności...Czemu nie umiem się odciąć? A może potrafię? Może to kwestia wprawy...
W każdym razie zeszły tydzień był całkiem znośny, korzystałam z błogiego stanu , jakim było bycie sobie szefem:) Poczucie , że nikt nagle nie wyjdzie i nie spojrzy krzywo , nie warknie, nie będę się musiała tłumaczyć z tego ,że chce wyjść zjeść .... możliwość wyjścia na chwil e na przerwę na słońce, do babeczek z pokoju obok na plotki i kawę...że mogę wcześniej wyjść , gdy nic się nie dzieje...dużo łatwiej było wówczas tłumaczyć sobie , że muszę tu zastać na czas kryzysu na rynku pracy ...i że w końcu ta sytuacja się zmieni.
Kupiłam sobie wielkiego słonecznika, który cały tydzień nachyla się nade mną i moim losem niewolnika krzesełkowego:) A dziś wraca mój...Wytęskniony! Dziwnie się czuję, gdy ten dzień wreszcie nadszedł po 2 długich tygodniach wyczekiwania, łzach tęsknoty i wzruszenia, długich rozmowach przez tel i słodkich smsach na dobranoc...Właściwie nie czuję nic..a może radość zaburza mi właśnie początek tygodnia w pracy...Marudo weź się w garść, wklepuj swoja bazę, dzięki której zarabiasz na realizację marzeń i rozwój zawodowy...i znów "ja bym się jeszcze napił kawy " , a magiczne słowo? uczą tego już w przedszkolu!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz