Tak sobie czasem myślę o moich "problemach" w związku. Wertując "internety"dochodzę do wniosku, że naprawdę nie jestem w danych sytuacjach odosobniona. ;) To pomaga nabrać dystansu.
Powyższy tekst słyszę regularnie z ust kuzynki, kieruje je oczywiście do narzeczonego. :)
To z komiksu jest mega! Moje ulubione ;)
No i czemu nie dzwoni/pisze/patrzy/uśmiecha się...etc,etc??.
Regularne monologi wewnętrzne, pewnie niejednej kobiety ;)
No właśnie, "grzmoty"...wg. mnie świadczą o stopniu zaangażowania, zaufania i swobody podczas wspólnego bycia razem. No i o braku kultury, myślenia, lenistwie i rozpasaniu. ;)
Panowie są za to dosłownie dosłowni. Nie ma wyjścia - trzeba otwarcie i bezpośrednio wyrażać swoje potrzeby. That's it!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz