środa, 17 lipca 2013

I am a runner czyli bieganie i ciasteczka!




Dziś tylko 15 minut,ale efekt zadowolenia jest! Nawet nie wiem kiedy bieganie rozgościło się na dobre w moim życiu. Wszytko dzięki T.,który tak pieknie trenuje i udziela mi cennych wskazówek. W zasadzie teraz już nawet nikt nie musi mnie motywować. Ostatnio przebiegałam moje pierwsze 5 km, bez postojów z całkiem niezłym czasem,jak na początkującego runnersa ;) Wiem ,że MOGĘ!
Przymierzam się,by w końcu wziąć udział w jakimś biegu ulicznym, zazdroszczę trochę T, jego pięknych medali:) Jednak na ten moment bieganie traktuję raczej jako sposób na odreagowanie emocji, poprawę samopoczucia i zdrowia. 
No i te kalorie... jako że odstawiłam leki antydepresyjne, co jest moim kolejnym sukcesem w ostatnich tygodniach, mam nadzieję,że łatwiej mi będzie teraz zrzucić zbędnych parę kg-ów i zagon skórki pomarańczowej! Z cytrusów lubię tylko grapefruity;)
Myślę,że jakbym do biegania dołączyła też w miarę regularne ćwiczenia...i niepodjadanie w nocy ciasteczek, mam szansę na powrót do lepszej formy.:) 



A propos ciasteczek moja kochana A. wynalazła dla nas dwóch wisiorek w kształcie...markizy! Ciasteczko ma dwie części, które można złączyć lub nosić po połówce na łańcuszku  z napisem best friends! ;) Poza tym mini ciasteczko ma ruchliwe małe oczka i jest przeurocze! :)
A może by tak stworzyć komplet z kolczykami? :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz