środa, 11 maja 2011

Punkt zwrotny i ...przyjemności zyciowe!

Utrata pracy, miłości, albo inaczej bliskiej osoby, mieszkania, poczucia sensu...
Mam wrażenie, że to wszystko razem zebrane stanowi jakiś punkt zwrotny, kolejny zresztą w moim życiu i na drodze do dorosłości...
Mozna się załamać, albo powolutku odbijać od dna i przeć do przodu...pomimo ciężkich i bardzo ciężkich chwil smutku, żalu, lęku i paniki...wydaje mi się , że jestem na tej drodze wzwyż.
Mam wrażenie, że Ktoś nade mną czuwa, nie pozwala mi sie zbyt długo smucić i zsyła zdarzenia, postacie, możliwości, które wystarczy wykorzystać ...oby w odpowiedni sposób.

***a propos mieszkania, spotkałam PRZYPADKIEM(?!) pewną przemiłą straszą panią, która jak się okazuje jest dośc samotna, zawsze chciała mieć córkę i ma podobne doświadczenia życiowe do moich...więc znakomicie się rozumiemy...zapytałam o możliwość wynajmu pokoju. Okzauje się , że owszem jest taka opcja, w dodatku baaardzo korzystna ekonomicznie...więc jak tylko znjade pracę
***a propos pracy, zaczęłam otrzymywać telefony w sprawie ofert pracy, na które wysyłałam aplikacje ...rozmowy trwają...jestem dobrej myśli. Poza tym zajęłam się wolontariacka prcę z dziećmi- odważyłam się spróbować i jakoś poszło. Stałam się nawet "ulubioną nową ciocią" hehe, efekt nowości:)
***a propos bliskich...okazuje się, że mam gdzie nocować, gdy przyjeżdżam do stolicy...okazuje się, że mam z kim zjeść obiad, umowić się na fitness lub kawę...okazuje się , że mam kolezanki, kolegów, którzy rozsyłaja moje CV, opierdzielaja , gdy trzeba, są w stanie wesprzeć finansowo, piszą, dzwonią...wspierają, choć jak wiadomo człowiek w takich ekstremalnych chwilach jest sam ze sobą...no ja sobie pomagam towarzystwem miska, od czasu do czasu:)Bilans jest taki, że zyskałam trochę nowych znajomych, odnowiłam zaniedbane kontakty i straciłam jedna czy dwie koleżanki, sytuacja zrewidowała "przyjaźnie"...
***a propos zakochania...w trakcie...a co z tego wyniknie...na razie mamy wspólne ulubione filmy, muzykę, doświadczenia, ulubione sporty, wartości...a czy to wystarczy...ja się próbuję uśmiechać tam do Góry...i ufać! aha i czasami na siłę powstrzymuję zapędy różnej maści...łatwo nie jest , ale nauczona doświadczeniami, wiem , że warto...mniej znaczy więcej...pilnuj się Dziewczyno!!:)

Mam przed sobą sporo pracy...to jedno wiem na pewno!a cała reszta...czas pokaże...

Przydłoby sie jeszcze skupic na magisterce, ale nie bardzo wiem jak, w Warszawie obecnie tyle sie dzieje w kulturze, sztuce...Noc Muzeów, Festoiwale Zydowskie, wystawy...moje ulubione! No i wiosna! Biegamy z kuzynka pomiędzy polami, jeździmy rowerami, a wszytsko pachnie i odurza...Przyroda jest jednak najdoskonalszą sztuką!
No i te motyle w brzuchu...dawno nie budzone, eh skup się!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz