środa, 26 sierpnia 2009

jak zdrowo KOCHAĆ siebie i innych?

Wszystkie mądre książki i terapeuci tego świata twierdzą, że aby pokochać kogoś innego i umieć przyjąć cudzą miłość, trzeba najpierw pokochać samego siebie...podobnie jest chyba z uzależnianiem się emocjonalnym od innych. Mam wrażenie, że dobrze by było prowadzić życie bogate w pasje, kontakty towarzyskie, by całkowicie nie zalewać sobą kogoś, kogo jak nam się często tylko wydaje , bardzo kochamy...Często zresztą naprawdę kochamy, ale miłością natarczywą, zachłanną, by tylko przy mnie był, by mi obiecał ,że zawsze będzie, by nie miał innego życia towarzyskiego poza mną..chore!
A jednak łapię się na tym , że często tak właśnie funkcjonuję...gdy mi na kimś zależy , tak bardzo boje się , że go stracę, albo gdzieś podświadomie nie wierzę, że jestem warta tego uczucia, i za wszelką cenę staram się kontrolować sytuację, a gdy mi się to nie udaję, wpadam w panikę! Okropne uczucie. Bardzo trudno żyć z kimś jeśli nie potrafi się jeszcze żyć dobrze ze sobą samym...Bardzo mi jednak zależy żeby tym razem się udało, bo ON wydaje się być wartościowym człowiekiem...i tak cudownie się uśmiecha. Ale to moje wewnętrzne dziecko wrzeszczy , by się nim zająć...chciałabym, to zrobić, ale nie wiem jak, i wtedy ono rzuca się zachłannie na NIEGO, żeby się nim zajął , utulił, a jak tylko odchodzi kawałek dalej , do swoich spraw, dzieciak wrzeszczy, jest zły i przerażony , że zostaje ponownie porzucony. Może właśnie wtedy jest czas bym się nim zajęła...czyli sobą?
Jak więc pokochać , polubić samego siebie i przytulic swoje wewnętrzne , nieodkochane maleństwo? Bardzo znane jest ćwiczenie z werbalizowaniem słów uznania i miłości dla samego siebie, tzn. stajemy przed lustrem i mówimy sobie " KOCHAM CIĘ", "JESTEŚ OK" itp. Próbuję, a nóż zadziała?
Innym sposobem jest chyba sprawianie sobie przyjemności, rozpieszczanie się( w granicach normy:), dbanie o siebie...to tez staram się wprowadzać w życie, a w gruncie rzeczy wcale nie jest takie łatwe, bo najpierw trzeba się nauczyć, co właściwie jest dla nas przyjemnością,
Inną opcją zdaje się dbanie o swój rozwój i to na wszystkich możliwych poziomach: fizycznym, duchowym, emocjonalnym, intelektualnym...żeby podnieść swoja samoocenę, by mieć swój własny świat?
Aha i w tym rozwoju ważne, by być cierpliwym i dostrzegać swoje drobne sukcesy, zmiany na lepsze...Oczywiście wszystkie ww. sposoby powinno się wdrożyć, tak , by stały się nawykami...na miejsce dawnych niezdrowych przyzwyczajeń.

Cholera jasna tak się boje, żeby moja neurotyczna osobowość nie wzięła góry nad chęcią stworzenia zdrowej relacji...nigdy tego chyba nie umiałam, nie miałam skąd czerpać wzorów...Niby wszystko jest jasne , wiem co i jak powinno się odbywać, wiem, co robię źle..ale jak w grę wchodzą emocję, budzi się poczucie krzywdy, żalu, strachu i złości...szybciutko wracam do starych nawyków i najchętniej uciekłabym od Kochanego faceta, wszystko niszcząc, albo wymusiła płaczem i swoją histerią na nim poczucie winy i opieki, co jest obrzydliwe. jak przerwać takie błędne koło?

Długa i ciężka praca przede mną...oby wytrzymał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz