niedziela, 31 marca 2013

Jak się spełnia marzenia w Polsce, czyli "Kubek w Kubek"

Trzy kobiety, matki małych dzieci, byłe pracowniczki korporacji postanowiły założyć tzw. własny biznes. Pomysłów miały wiele, m.in sklep rybny z owocami morza :), stanęło jednak na kawiarni....ach! 

W tym miejscu artykułu, który czytałam, coś mnie ścisnęło w środku! Tez bym tak chciała!! Mieć własną kawiarnię, najlepiej o "profilu kulturowym" :) Już widzę  w wyobraźni współpracę z artystami, którzy wieszają swoje prace na ścianach mojego lokalu...i ten wystrój...hmm w zasadzie raczej minimalistyczny, dużo światła, jasnych, mocnych kolorów na tle białego...podobnie jak w kawiarni bohaterek artykułu. Może na ścianach również czasowe wystawy fotografii, własnej czy znajomych fotografów - jest ich nieco. 
No i kawa! Różne rodzaje, pięknie podana, dobra gatunkowo, w wielkich bielusieńkich kubasach, albo małych, prostych filiżankach...i ciasta. Mogłabym zatrudnić ciocię, która jest cukiernikiem i robi rewelacyjne przekładańce...albo nawiązać współpracę z koleżanka, której pasją jest pieczenie.
Fajnie byłoby co jakiś czas zrobić jakiś wieczór kulturalny, np spotkania autorskie twórców literackich, reportażystów, poetów, aktorów, koncert na  żywo...hmm.
No właśnie,a co z muzyką? Może tez tematycznie? Niedziele z muzyką minionych dekad, soboty z muzyką klezmerską, a w tygodniu delikatny jazz i nowe brzmienia...lub zgodnie z życzeniem klientów...
A może dzień gier planszowych i jakieś konkursy? Eee za wiele tego, na coś trzeba by się zdecydować, w myśl zasady, że "jak coś jest do wszystkiego, jest do niczego"!
Takie marzenia wydają mi się kompletnie nierealne, ale...kto powiedział, że wszystkie marzenia są od tego by je spełniać?



Tymczasem zachwycałam się przedsięwzięciem trzech Warszawianek, zajadając się pyszną bezą malinową, popijając naprawdę delikatną, mleczną kawę i pstrykając zdjęcia dookoła, niczym szalony japoński turysta:)
Mowa o cafe "Kubek w Kubek" na warszawskim Mokotowie, która stała się dla mnie inspiracją. Niezwykłe, że dokładnie tego dnia,w którym zupełnie przypadkiem pojawiałam się ta, ze znajomym na portalu internetowym, pojawił się artykuł o założycielkach tego lokalu. Artykuł podesłany przez znajomego, obudził we mnie dawne marzenia o własnym lokaliku.



Poniżej zdajęcia zrobione w Kubku, jakość poniżej średniej, bo pstrykałam telefonem. Więcej można znaleźć we wspomnianym artykule:











Aha, zapomniałabym, w "mojej' kawiarni nie mogłoby zabraknąć książek :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz