poniedziałek, 14 lipca 2014

Burze...hormanalne i mazurskie

Dawno już nie byłam tak zmartwiona. Kolejne wyniki badań hormonalnych, niestety potwierdziły problemy z nadnerczami. 
Czekają mnie kolejne drogie wizyty i następne badania...końca nie widać, a włosy wypadają garściami, drętwieją coraz częściej nogi, waga się zwiększa, a ciągła senność sprawia,że śpię na siedząco...a do tego wszystkiego dochodzi lęk,że przy WPN/wrodzony przerost nadnerczy/, jeśli takowe mi ostatecznie potwierdzi mój ekskluzywny endokrynolog, są spore kłopoty z płodnością...coraz więcej we mnie niepokoju.
Nastroje, więc nie nalepsze, pomimo podróży małych i dużych...
Ostatnio polska kraina jezior...spokojnie tam, maliny w lasach pyszne, woda w jeziorach czysta...

 ...gdzieś w lasach mazurskich.
 Giżycko, marina.

 Kolejny gadżet na lodówkę


 Bez kaloszy , ani rusz


 Tuż przy starej kolei - Orzysz

Kirkut w Mikołajkach, na macewach napisy w jęz. hebrajskim, a z tyłu...niemieckim

Mazurski obrazek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz