piątek, 14 lutego 2014

Jak sobie pomóc czyli "Spódnice i zranienia"

Zakochałam się...tym razem w limonkowej, delikatnej spódnicy. :) (Top Secret) .Gdyby tylko był mój rozmiar, bez wahania bym ją zamówiła.



Druga, która wpadła mi w oko, w równie intensywnym kolorze, jest żółciutka, z baskinką.


Ciekawe,że zaczęły mi się tak bardzo podobać jasne, intensywne, radosne kolory...podejrzewam , że ma to związek zarówno z nie najlepszą zimową aura, jak i nastrojem, który jest we mnie.

Chyba potrzebuję poprawy humoru i zainwestowania w siebie i swoje samopoczucie. Nadal czuję ciężar czarnych chmur, które unoszą się nad moim związkiem. Pomimo pertraktacji i rozmów,wciąż odczuwam silny niepokój. T. też. To przykre, gdy słyszę od ukochanego, że się mnie i moich reakcji po prostu boi...tym bardziej, że nie wierzę, że możliwa jest totalna i natychmiastowa zmiana.

Kupiłam nam więc na nieszczęsne "walentynki" książkę: Nie bierz tego do siebie, jak radzić sobie ze zranieniami psychoterapeutki Barbel Wardetzki...Może pomoże, bo trafia w sedno naszych problemów.
Każde z nas przekłada efekty własnych zranień, na drugą osobę, w dodatku robi to z automatu. Ja akurat dość intensywnie histeryzuję, On się odcina i zamyka w sobie, jest nieobecny...I znów "trudno tak, razem być nam ze sobą, bez siebie nie jest lżej..."
Aha na osłodę T. dostanie też ode mnie Kalendarz Biegacza, coby jeszcze lepiej mógł planować swoje treningi :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz